Filmowy (fantastyczny) top wszechczasów George’a R. R. Martina

kamerka small

Długie oczekiwanie na kolejny sezon „Gry o tron” i/lub kolejny tom Pieśni Lodu i Ognia można sobie urozmaicać na wiele sposobów. Na przykład można sięgnąć po propozycje z filmowej listy ulubionych dzieł G.R.R. Martina. „Władcę Pierścieni” zapewne wszyscy widzieli. A co z pozostałymi tytułami?
Ulubione filmy George’a R. R. Martina
Top 10 filmów fantasy:

1. “Władca Pierścieni” trylogia (2001-2003)

Myślę, że cały “Władca” mógłby służyć jako TOP 3, ale są to naprawdę długie filmy (jeśli oglądacie z wyciętymi scenami i dodatkowymi materiałami, moją ulubioną wersję) i podobnie jak trylogia Tolkiena to tak naprawdę jedna wielka opowieść pocięta na części przez wydawcę. “Władca Pierścieni” był przez długi czas uważany za film nie do sfilmowania, różne animowane próby Ralpa Bakshi i Rankin-Bassa przebyły długa drogę do udowodnienia tej prawny, ale wspaniała epopeja Petera Jacksona obaliła wszystkie krytyki. Elijah Wood był bardzo dobry jako Frodo, a Sean Astin jeszcze lepszy jako Sam. Viggo Mortensen nie pasował do mojego wyobrażenia Obieżyświata, ale wkrótce kupił mnie całego. Sean Bean zagrał niesamowitego Boromira, a Ian McKellan był perfekcyjnym Gandalfem. Kunszt włożony w zrobienie Golluma nadal zadziwia. Tak, wycięli Toma Bombadila i  Porządki w Shire. Brakuje mi tego drugiego (tego pierwszego nie za bardzo). To tak była wierna i pełna szacunku adaptacja na jaką można było mieć nadzieję. Jeśli nie lubicie tych filmów, nie lubicie fantasy.

2. “Narzeczona dla księcia” (1987)

Powieść Williama Goldmana z 1973 roku była zachwycająca, a wersja filmowa Roba Reinera została mistrzowsko przeniesiona na ekran w 1987 roku. Dzięki Goldmanowi osobiście odpowiadającemu za adaptację, filmowi udało się uchwycić cały urok książki – a to niełatwe zadanie. Perfekcyjny casting. Cary Elwes jako Mężczyzna w Czerni, cudowna Robin Wright jako piękna Księżniczka Buttercup, Andre the Giant, Billy Crystal, Peter Falk i Fred Savage w oprawie historii (nieco innej niż ta w powieści, gdzie Goldman jest bohaterem, ale zadziałało to cudownie)… i oczywiście Mandy Patinkin jako Inigo Montoya, ulubiony zawadiaka wszystkich widzów. Trzy pojedynki Człowieka w Czerni są klasykami na swój sposób, szczególnie konfrontacja z Inigo, za co odpowiadają Errol Flynn i Basil Rathbone – jedna z wielkich kinowych walk wszechczasów. Dialogi Goldmana nigdy nie były ostrzejsze czy zabawniejsze. “Dlaczego się uśmiechasz?” Byłoby nie do pomyślenia nie umieścić “Narzeczonej” na tej liście.

3. “Czarnoksiężnik z Oz” (1939)

Nie będzie filmu bardziej klasycznego od tego. Jaka obsada! Ray Bolger, Bert Lahr, facet który zastąpił Buddy’ego Epsona jako Tina Drzewca, którego imienia nigdy nie pamiętam, Margaret Hamilton (nigdy nie było lepszej Złej Czarownicy, i nigdy nie będzie), dobroduszna bestia Franka Morgana jako Czarnoksiężnika (MGM chciał W. C. Fielda do tej roli, który byłby oszałamiający) i oczywiście Judy Garland jako Dorotka (MGM chciał Shirley Temple do tej roli, która byłaby… ah… słodka). Nie zapominajmy o jej małym piesku Toto. Muzyka jest bajkowa, “Somewhere Over the Rainbow” stał się jednym z największym hitów Garlanda, a wiele linii z filmu stało się częścią naszej wspólnej kultury. „Pay no attention to the man behind the curtain.” „Follow the yellow brick road.” „No one sees the wizard, not no way, not no how.” Nie wspominając o latających małpach, munchkinach, lwach, tygrysach, niedźwiedziach. Jako burmistrz munchkinowego miasta, daje “Czarnoksiężnika” na miejsce trzecie.

4. “Zaklęta w sokoła” (1985)

Dobrze nakręcone romantyczne fantasy. Richard Donner wyreżyserował w 1985 roku ten średniowieczny romans na podstawie scenariusza Edwarda Khmara. Rutger Hauer i Michelle Pfeiffer wystąpili jako kochankowie, których miłość została przekreślona, przeklęci tak, że mogli dzielić tylko kilka krótkich chwil o zmierzchu i świcie, w ciągu dnia ona zamienia się w jastrzębia, a on w wilka w nocy. Oboje są tutaj najlepsi i najpiękniejsi. Matthew Broderick również błyszczy jako Phillipe Gaston. Niezapomniana, sugestywna, słodka, smutna i magiczna, “Zaklęta w sokoła” była pięknie zagrana, wyreżyserowana i… prawie zrujnowana przez jeden z najgorszych soundtracków jakie kiedykolwiek miał film, bałagan, który próbował połączyć tandetny dźwięk z lat 80. Alan Parsons Project z chorałami gregoriańskimi i muzyką z Filharmonii Londyńskiej. Gdyby istniał sposób wyłączenia muzyki i słuchania tylko dialogów… gdyby tylko istniała metoda, by przekonać kogoś do wydania tego filmu z nowym soundtrackiem.

5. “Dragonslayer” (1981)

To niedocenione fantasy z 1981 roku było wyprodukowane przez Disneya i Paramount, ale plasuje się znacznie wyżej niż większość produkcji Disneya z tego okresu. Jest zaskakująco mrocznym filmem i dostarcza kilka fajnych zwrotów akcji po drodze. Vermithrax Perjorative jest najlepszym filmowym smokiem (smoki z “Władców Ognia” są na drugim miejscu) i ma najlepsze smocze imię. Ralph Richardson dzieli razem z Frankiem Morganem tytuł Najlepszego Filmowego Czarodzieja Wszechczasów (Dopóki Ian McKellan Nie Założył Spiczastego Kapelusza). Szczególnie pokochałem jego pierwsze słowa, kiedy powrócił z martwych. Peter MacNichol gra Galena, imponująco poważnego, niejednoznacznego, niekompetentnego ucznia czarnoksiężnika. Mamy tam także piękną, odważną, szlachetną księżniczkę, która zostaje zjedzona przez małe smoki po przekonaniu nas, że jest ukochaną Galena. Jego prawdziwa miłość, Caitlin Clarke, przez większość filmu udaje, że jest chłopcem, lekki ukłon w stronę gender, którego nie spodziewalibyśmy się od Disneya. Filmowi źli są namalowani odcieniami szarości – z ich punktu widzenia są bohaterami, którzy robią wszystko, by uratować swój kraj. Nawet Vermithrax ma wiarygodne motywy. Reżyserował Matthews Robbins, a scenariusz stworzyli Robbins i Hal Barwood. NIE MYLCIE tego filmu z dużo gorszym “Ostatnim smokiem”.

6. “Monty Python i Święty Graal” (1975)

Najstraszniejszą kwestią dot. “Świętego Graala” jest to, iż to prawdopodobnie najlepsza wersja Matter of Britain ujęta w filmie. Obawiam się, że król Artur nie jest dobrze serwowany w filmach. Tak, tak, mamy “Excalibur” Johna Boormana, kiepski film z kilkoma świetnymi częściami. Poza nim i “Świętym Graalem” co jeszcze mamy? “Rycerzy Okrągłego Stołu” (wspaniałe widowisko, ale z ciężkim scenariuszem – rycerze zabawki Timpo wydani jako autoryzowany produkt byli lepsi niż film), “Książę Waleczny” (lubię Śpiewający Miecz i te świńskie skóry pełne wrzącego oleju, ale ciężko ominąć muzykę Roberta Wagnera), “Rycerz Króla Artura” (gag), “Król Artur” (tak, pozwólmy wszystkim Saksonom przejść przez Mur Hadriana i walczmy z nimi po drugiej stronie, jaka sprytna taktyka)… Mam pewien sentyment do filmowej wersji “Camelotu”, ale tylko dlatego, że nigdy nie widziałem go na deskach teatru. Ale wracając do “Świętego Graala”. Wróćmy do Dzielnego Ser Robina. Czarnego Rycerza. Rycerzy, Którzy Mówią Ni. Francuzów na murach. Świętego Granatu Ręcznego z Antioch. Zamku Anthrax. Kokosów. (Nadal sprzedają kokosy w Zamku Doune w Szkocji, gdzie nakręcono większą część filmu). Czy muszę wymieniać więcej? Jedźmy do Camelotu! Tak, to głupie miejsce, ale dlatego je kocham.

7. “Mroczne Miasto” (1998)

Niepokojący, pokręcony i dziwnie piękny, arcydzieło Alexa Proyasa jest trudnym filmem do kategoryzacji. Mógłbym równie dobrze umieścić go na mojej liście 10 najlepszych filmów science-fiction. Lub na liście 10 najlepszych horrorów. Nie byłby nawet nie na miejscu na liście najlepszych filmów noir. Nie dostaną więcej noir niż tu. Jednak wydaje mi się, że najbardziej pasuje do fantasy. Scenariusz napisał Proyas (z Lem Dobbs i Davidem Goyerem), a wyreżyserował Dark City. W obsadzie znajdują się Rufus Sewell, William Hurt, Kiefer Sutherland i Jennifer Connelly, z których wszyscy występują w znakomitych performance’ach. Pojawiają się nawet Riff Raff (Richard O’Brien) i Gyro Captain (Bruce Spence) w niewielkich rolach. Ale efekty wizualne to prawdziwe gwiazdy. Przegapiłem Dark City w kinach, kiedy po raz pierwszy pojawił się w 1998 roku, a dopiero później złapałem go w telewizji. Moja strata. To musiało być niesamowite na dużym ekranie. Groteskowy, gotycki i całkowicie wciągający.

8. “Labirynt fauna” (2006)

Faszystowska Hiszpania spotyka Krainę Czarów w tym ponurym i odważnym majstersztyku scenarzysty / reżysera Guillermo del Toro. Kilka świetnych występów, w tym: Sergiego Lopeza jako autorytarnego, sadystycznego Kapitana Vidal, Maribel Verdu jako gospodyni (i rebeliancki szpieg) Mercedes i młoda Ivana Baquero jako marzycielka, pasierbica Kapitana, Ofelia … ale to stworzenia z Labiryntu i świat baśni sprawia, że ​​ten film jest niezapomniany. Styl wizualny Del Toro jest tak samo żywy i niepokojący, jak wyjątkowy. Jego wróżki są prawie tak odległe od Dzwoneczka, jak to tylko możliwe, jego Faun jest stworzeniem niepodobnym do takiego, którego wcześniej widzieliśmy, a jego bezczelny „Pale Man” pasowałby do niektórych przyjaciół Clive’a Barkera. Fantasy, częściowo polityczny thriller i rodzinny dramat, “Labirynt Fauna” splata ze sobą trzy wątki; każdy z nich pogłębia i wzbogaca pozostałe. Mógłbym umieścić ten film wyżej na liście, z wyjątkiem podejrzenia, że ​​to wcale nie jest fantasy. Możesz łatwo interpretować wszystko, co Ofelia widzi, słyszy i przeżywa w Labiryncie jako sny i urojenia zmartwionej młodej dziewczyny. W takim przypadku staje się to studium szaleństwa…

9. “Piękna i Bestia” (1946)

Nie, nie animowany film Disneya. (I nie ten z serii CBS, nad którą pracowałem w latach 80.). Francuska wersja z 1946 roku, być może lepiej znana z oryginalnego francuskiego tytułu “La belle et la bête”. Napisana i wyreżyserowana przez legendarnego Jeana Cocteau, klasyk pozostający ostatecznym ujęciem tej opowieści, który pomógł zainspirować Rona Koslowa, kiedy stworzył jego wersję telewizyjną. W erze, w której nie pochwalano krwi na ekranie, Cocteau zrobił ręce Bestii w dymie kiedykolwiek wracał z polowania, piękny i poetycki obraz, który pozostaje potężny do dzisiaj. Upiorny zamek Bestii, z ludzkimi ramionami wystającymi ze ścian, aby uchwycić pochodnie, także pozostaje w pamięci. A Jean Marais tworzył wspaniałą Bestię. Drugi po nim jest Ron Perlman jako Vincent, ale powiedziałbym, ale jestem stronniczy.

10. “Indiana Jones: Poszukiwacze Zaginionej Arki” (1981)

Tak, oczywiście, to jest film fantasy. Chyba, że ​​wierzysz, iż Arka Przymierza naprawdę ma moc topnienia nazistów. Wszystkie filmy z Indiany Jonesem mają swoje momenty (no może poza ostatnim), ale “Poszukiwacze” stoją ponad resztą. Scenariusz Lawrence’a Kasdana był znacznie mocniejszy niż jakakolwiek kontynuacja, koncepcja była świeższa, a Harrison Ford wydawał się dobrze bawić grając Indy’ego. Scena, w której nasz bohater staje twarzą w twarz z uzbrojonym w bułat złym facetem ze wszystkimi błyskotliwymi ruchami, wyciąga broń i zabija go tak nagle, niespodziewanie i zachwycająco, że publiczność widząc to po raz pierwszy zawsze szalała. Ale było też wiele innych wspaniałych chwil. Konkurs picia z Szerpami. „Węże, dlaczego to muszą być węże?” Indy wybijający cały konwój pełen nazistów, jednego po drugim. I oczywiście kulminacyjne otwarcie Arki. Późniejsze filmy z Indianą Jonesem odtworzyły tak wiele z tego, że teraz trudno jest przypomnieć, jak świeże i ekscytujące były te sekwencje. Żaden z kolejnych złoczyńców nie byłby w stanie dorównać francuskiemu archeologowi Belloqowi (Rene Freeman), złowrogiemu Peterowi Lorre’owi, silnemu nazi (Ronald Lacey) lub temu zdradzieckiemu draniowi małej małpie. Żaden z późniejszych pomocników Indy’ego nie był tak dobry jak John Rhys-Davies jako Sallah. Największą różnicą jest jednak przewaga kobiety. Karen Allen była cudowna jak Marion Ravenwood. Była yin do yang Indy’ego, pieprz do jego soli i chemia między nimi była wyczuwalna. Główne postaci kobiece w sequelach były kompletnie nie do zapamiętania w porównaniu z nią. Rzeczywiście, zapomniałem o większości z nich.

Wyróżnione

„Fantasy” jako termin jest szerokim pojęciem. Zagłębiając się w nie, zdecydowałem, że lepiej wykluczyć wszystkie filmy animowane. W przeciwnym razie lista mogłaby być zdominowana przez klasyczne opowieści Disneya o uświęconych tradycją bajkach: “Królewna Śnieżka”, “Śpiąca Królewna”, “Pinokio” i “Mała Syrenka”. Wyłączyłem także horrory, które zasługują na własną listę. Poza tym, chociaż uwielbiam stare filmy Universal o potworach, trudno je sklasyfikować. “Frankenstein” i “Bride of Frankenstein” to prawdopodobnie science fiction, podczas gdy “Dracula” i “The Wolfman” to albo fantasy, albo horror … ale co robisz, gdy Frankenstein spotyka się z Wolfmanem? A może kiedy ścieżki obu krzyżują się z Abbottem i Costello? “Legend” i “Labyrinth” mają wielu wielbicieli wśród fanów fantasy, niektórzy z nich są w moim własnym domu. “Labyrinth” jest mocniejszy niż “Legend”, ale żaden z nich nie zrobił na mnie wystarczającego wrażenia, abym stworzył moją listę. Potem jest “Willow”. Przepraszam, nie. Tak, podobał mi się Val Kilmer jako Mad Martigan, ale o nie o to chodzi. Willow wydawał się nakręcony jako fantasy 20 lat temu.

Teraz „fantasy” najczęściej kojarzy się z epicką fantasy  J.R.R. Tolkiena i pisarzami, którzy poszli za jego tradycją, albo za mieczem i czarami Roberta E. Howarda i jego tradycją. Ale fantasy jest większą kategorią. Fantasy Thorne’a Smitha są dziś mało znane, ale kiedyś było bardzo popularne, a filmowa wersja “Topper” (z Cary Grantem) z 1937 roku prawie znalazła się na mojej liście. To samo dotyczy “Harveya”, delikatnego, cudacznego filmu z 1950 r., opartego na popularnym spektaklu scenicznym, z udziałem Jimmy’ego Stewarta i gigantycznego niewidzialnego królika. Wspomniałem wcześniej “Excalibur”. Wiele można podziwiać w filmie Johna Boormana. Wizualizacje są ucztą dla oczu, a film ma wspaniały performance. Ale Nigel Terry jest najmniej charyzmatycznym królem Arturem w historii filmowej, od początku do końca dąsając się na swój sposób, a film próbuje dotknąć zbyt wielu różnych aspektów arturiańskiej legendy i nie oddaje sprawiedliwości żadnemu z nich. Niektóre studia naprawdę muszą zrobić krok na przód i sfilmować ostateczne, nowoczesne podejście do Matter of Britain, T.H. White’a “The Once and Future King”. I nie jako kreskówkę (Disney’a “Miecz w kamieniu”) lub musical (“Camelot”). Trylogia White’a zasługuje na wykonanie jako trzy filmy, tak jak Peter Jackson zrobił “Władcę Pierścieni”.

Tłumaczenie Mya Stone na podstawie:
https://www.thedailybeast.com/george-rr-martin-game-of-thrones-writers-top-10-fantasy-films

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>