W jednym z wywiadów George R.R. Martin przyznał, że Pyke obok Winterfell jest jego ulubionym zamkiem. Czym wyróżnia się Pyke, że autor Pieśni Lodu i Ognia darzy go taką sympatią? Poznajmy tę twierdzę i strzępy jej tajemniczej historii. Skalisty archipelag u zachodniego wybrzeża Westeros nosi miano Żelaznych Wysp (The Iron Islands). Od tysiącleci łupieżcy z tych ziem byli postrachem mórz i zielonych krain Westeros. Każda z Żelaznych Wysp miała przed wiekami własnego morskiego króla i skalnego króla, spośród których wybierano najwyższego króla wszystkich wysp[i].
Dopiero Urron Greyiron zwany Czerwonorękim wprowadził dziedziczną monarchię – podczas elekcji na Starej Wyk zamordował pozostałych królów[ii]. Na tronie zasiadł następnie jego syn. Dynastia Urrona wygasła tysiąc lat później, gdy Wyspy zalali Andalowie. Greyjoyowie, podobnie jak inni wyspiarscy lordowie, zmieszali swą krew ze zdobywcami, choć ród z Pyke utrzymuje, że wywodzi się od Szarego Króla z Ery Herosów. Gdy ostatni król Żelaznych Wysp, Harren Czarny z rodu Hoare, wraz z synami zginął podczas upadku Harrenhal, Aegon Zdobywca pozwolił ocalałym żelaznym lordom wskrzesić pradawny zwyczaj i wybrać pierwszego między nimi. Najwięcej zwolenników zdobył Vickon Greyjoy z Pyke. Jak daleko w przeszłość sięga panowanie rodu Greyjoyów nad Pyke, pozostaje niewiadomą.
— Gdzie jest napisane, że nasz król musi być krakenem? — zaczął Drumm. — Kto dał Pyke prawo do sprawowania nad nami rządów? Największą z wysp jest Wielka Wyk, najbogatszą Harlaw, a najświętszą Stara Wyk. To prawda, że gdy czarną dynastię pochłonął smoczy ogień, ludzie z żelaznego rodu oddali władzę Vickonowi Greyjoyowi… ale był on ich lordem, nie królem.[iii]
Przy twierdzy na Pyke nie ma ponoć bezpiecznej przystani portowej ani miejsca na zacumowanie łodzi, ponieważ wybrzeże wokół zamku usiane jest poszarpanymi, ostrymi skałami i stromymi klifami. Port znajduje się po drugiej stronie wyspy (to Lordsport należący do rodu Botleyów). Zamek – jego wieże, mury i kamienne mosty – wydaje się być przedłużeniem czarnoszarych skał, obmywanych morskimi falami oraz upstrzonych ptasimi odchodami i ciemnozielonymi porostami.
Według legendy twierdzę zbudowano na wielkiej skale przylądka.
Przylądek, na którym Greyjoyowie wznieśli swą fortecę, wbijał się ongiś w trzewia oceanu niczym miecz, ale tłukące weń dzień i noc fale już przed tysiącleciami rozkruszyły go na drobne odłamki. Pozostały jedynie trzy nagie, jałowe wyspy oraz tuzin wyniosłych stert kamieni, które wynurzały się z wód niczym kolumny świątyni jakiegoś morskiego boga, nie zważając na szalejące wokół gniewne, spienione fale.[iv]