5 powodów dla których serial „Gra o tron” jest lepszy od książki

game of thrones intro

Ekranizacja tak potężnej sagi jak Pieśń Lodu i Ognia wydawała się niemożliwa do zrealizowania. Dziś, kiedy coraz bliżej do wielkiego finału, można zaryzykować twierdzenie, że twórcy serialu nie zawiedli pokładanych w nich nadziei i wyznaczyli nowe standardy w telewizyjnych produkcjach fantasy. Oczywiście serial ma swoje wady, ale są kategorie, w których dzieło HBO ma wyższość nad osiągnięciami George’a R. R. Martina.

  1. Tempo ukazywania się kolejnych części

Telewizja działa jak dobrze naoliwiona maszyna. Kolejne sezony pojawiają się z podziwu godną regularnością, a jeśli HBO zimą zapowie, że danego dnia wyemitowany zostanie pierwszy odcinek nowego sezonu, to można stawiać brylanty przeciwko orzechom, że tak się stanie.

W tym samym czasie George Martin doprowadza swych fanów do rozpaczy, po raz kolejny mgliście sugerując, że ma nadzieję, iż w tym roku książka się ukaże. Za rok HBO zapowie kolejny sezon, a Martin zapewne znów wyrazi nadzieję, że teraz to już na pewno się uda…

  1. Radykalne ograniczenie liczby bohaterów

Konia z rzędem temu, kto czytając po raz pierwszy Pieśń Lodu i Ognia nie pogubił się w nadmiarze bohaterów. Dziesiątki postaci pierwszoplanowych, setki bohaterów planu drugiego i tysiące z planu trzeciego, większość wymieniona z imienia, nazwiska, a w przypadku szlachetnie urodzonych również z informacją o herbie i rodowym zawołaniu. Chwilami mam wrażenie, iż ta wiedza przydaje się wyłącznie podczas radykalnych konkursów wiedzowych na fanowskich zlotach :)

HBO podeszło do tematu pragmatycznie, stąd niektórzy serialowi bohaterowie łączą w sobie co najmniej dwa książkowe pierwowzory. Czy serial na tym stracił? To jest dyskusyjne, wielbiciele książek będą zapewne optować przy wersji ściślejszego trzymania się literackiego oryginału, ale to znów skutkowałoby nadmiernym rozmyciem wątków. Serial dokładnie oddający akcję książki nijak nie dałby się zamknąć w 10 odcinkach jednego sezonu.

  1. Wyraźne cięcia niektórych wątków

Dla fanów książki rezygnacja z niektórych wątków w telewizyjnej adaptacji jest wadą, nie zaletą, ale HBO oddać trzeba, że byli w stanie pominąć fragmenty niewiele wnoszące do akcji. Książkowe opisy uczt są niewątpliwie popełnione z maestrią osoby która potrafi docenić dobre jedzenie, ale na dłuższą metę czytanie o wędrówce Brienne w poszukiwaniu Sansy lub o tym, jakimi daniami raczyli się w drodze magister Illyrio oraz Tyrion staje się nużące. Niektórzy zarzucają serialowi, że chwilami jego akcja jest zbyt rozwlekła, są to zapewne ludzie, którzy nigdy nie próbowali się zmierzyć „Ucztą dla wron”. Dodajmy też, iż konieczność uporządkowania mnogości wątków powieści jest jednym z domniemanych powodów opóźnień prac nad „Wichrami zimy”.

  1. Postarzenie dziecięcych bohaterów o kilka lat

George Martin przyznawał wielokrotnie w wywiadach, że najgorzej pisze mu się dziecięcych bohaterów. Zastanawiające jest zatem, że na ośmiu narratorów tomu pierwszego aż pięciu jest niepełnoletnich (Arya, Sansa, Bran, Dany i Jon Snow). Arya w momencie rozpoczęcia akcji powieści ma 9 lat, fascynuje ją broń i wcale nie czuje się okropnie z myślą, że zabiła człowieka. Kreacja dziecka-żołnierza chyba trochę wymknęła się Martinowi spod kontroli (co zaowocowało na naszym forum m.in. rozważaniami na temat zdrowia psychicznego młodszej córki Neda Starka). Współczesnemu czytelnikowi trudno też zaakceptować fakt wydania Daenerys Targaryen za mąż za trzykrotnie od niej starszego khala Drogo, a świadomość, iż praktyka taka była na porządku dziennym w wiekach średnich wcale w lekturze nie pomaga.

  1. Książka jest dla nerdów, serial jest dla wszystkich

Oczywiście to książka przyniosła Martinowi ogromną popularność w fandomie, ale z całą sympatią dla fantastów, gromada nerdów zachwycających się od ponad 20 lat Pieśnią Lodu i Ognia stanowi znikomy ułamek fanów, jakich Martin zyskał dzięki serialowi. To produkcji telewizyjnej zawdzięczamy przebicie się do powszechnej świadomości hasła „winter is coming”, „valar morghulis” czy ikonicznego wizerunku Żelaznego Tronu. Ogromny sukces „Gry o tron” sprawił, że widzowie przestali utożsamiać serial fantastyczny z kiczowatymi produkcjami fantasy sprzed lat, jednocześnie wzrosły szanse na ekranizacje innych popularnych dzieł literatury fantastycznej.

 

 

(aw)

 

2 Comments

  1. To prowokacja. Nie reagować.

    sierżant MO Kosiba

  2. 6. Nie jest.

Skomentuj lopo Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>