Książek popularno-naukowych poświęconych „Grze o tron” oraz Pieśni Lodu i Ognia mamy w Polsce niewiele. Jeśli dobrze liczę to dotychczas ukazały się „Gra o tron i filozofia. Słowo tnie głębiej niż miecz”, „George R.R. Martin’s A Song of Ice and Fire and the Medieval Literary Tradition” czyli anglojęzyczny zbiór esejów naukowców z Uniwersytetu Warszawskiego, skupiających się na zależnościach między literacką tradycją średniowiecza a sagą George’a Martina, a także dwa rozdziały w pracy Tomasza Majkowskiego poświęconej historii fantasy. Nic dziwnego, że moje kulturoznawcze serce bardzo ucieszyła informacja o kolejnej pozycji omawiającej Pieśń Lodu i Ognia, zwłaszcza że większość autorów tej książki znałam z wystąpień na wrocławskich Dniach Fantastyki oraz… z naszego forum Ogień i Lód.
Po krótkim wprowadzeniu Beaty Gontarz otrzymujemy od razu bardzo solidną dawkę historycznej wiedzy. Michał Sapa przybliża nam nawiązania do historii, jakich możemy doszukać się w książkach George’a R. R. Martina. O tym że Mur jakiego broni Nocna Straż jest fantastycznym odpowiednikiem Wału Hadriana wiedzą chyba wszyscy fani powieści, bowiem sam Martin po wielokroć wspominał w wywiadach o tej inspiracji. O tym, że Siedem Królestw ma wspólne korzenie z Heptarchią (siedmioma anglosaskimi „królestwami” funkcjonującymi w średniowieczu) wie już mniej fanów. A zapewniam, że Michał odkrywa przed czytelnikami więcej smaczków, nie ograniczając się tylko do faktów ściśle historycznych. Kolejny tekst w monografii również utrzymany jest w klimatach historycznych, ale ze średniowiecza przenosimy się do czasów odleglejszych, a w podróż tę zabierają nas nasze koleżanki z forum. Aneta Kruc i Justyna Rzońca skupiają się na prehistorycznych stworzeniach z naszego świata, zamieszkujących krainy opisywane w Pieśni Lodu i Ognia, by w dalszej części swego wpisu zająć się analizą pochodzenia Dzieci Lasu. Interesujące są zwłaszcza odniesienia do szamanizmu wśród osób wyznających wiarę w Starych Bogów. Powiem więcej, wskazane w tekście podobieństwa między zielonymi jasnowidzami a szamanami są arcyciekawe i chyba nie przypadkowe. Natomiast zważywszy na zainteresowania autora, niemal na pewno nie ma przypadku w posiłkowaniu się przez Martina mitologią nordycką, której ślady w Pieśni Lodu i Ognia Aneta i Justyna pieczołowicie wypunktowały.
Trzeci artykuł jest jednym tekstem anglojęzycznym w tym zbiorze. Jego autorka, Miła Irek, jest doktorantką na Oxford Brookes University i swój tekst poświęciła kreacjom potworów u Tolkiena i ich przełożeniu na twórczość G.R.R.Martina z konkluzją, iż prawdziwymi potworami w Westeros są ludzie – Lannisterowie, Boltonowie czy Góra Która Jeździ. Tekst ten odwołuje się również do wątków mitologicznych i w symboliczny sposób oddziela artykuły w których większy nacisk położono na historię od tekstów o podłożu bardziej antropologiczno-kulturoznawczym. Pierwszym z nich jest esej Karoliny Glück „Tożsamość w kontekście religii i magii w Pieśni Lodu i Ognia” sprowadzający się głównie do zaprezentowania czytelnikowi najważniejszych religii z jakimi mamy do czynienia na kartach sagi oraz najistotniejszych sił magicznych występujących w PliO. Tekst raczej porządkuje naszą wiedzę na temat systemów religijnych Westeros i Essos, podczas lektury można było odczuć pewien niedosyt, gdyż autorka poprzestała na ogólnikach. Czytelnik odnosił wrażenie, że brakuje tu potraktowania westeroskich religii w nieco szerszym kontekście, zwłaszcza o głębszą analizę prosi się wiara w Siedmiu, choć zdaję sobie sprawę iż mogłoby wówczas zabraknąć miejsca dla kluczowego dla tego tekstu rozważania o tożsamości Theona Greyjoya. Bardzo szybko się okazuje, że nie ma żadnej luki, a brak dokładniejszego omówienia przez K. Glück Siedmiu westeroskich bogów jest uzasadniony, gdyż temat ten został przeanalizowany w kolejnym rozdziale.
Justyna Skrzypnik zajmuje się problemem archetypów (nie)kobiecości w martinowym uniwersum i słusznie zauważa iż w zasadzie cała powieść opiera się na dualizmach. Tezę uzasadnia skupiając się na analizie trzech kobiecych bóstw – Dziewicy, Matki i Staruchy – symbolizujących nie tylko etapy kobiecego życia, ale i odwołujących się do społecznych ról przypisanych przedstawicielkom płci pięknej. Szczególnie interesująca jest analiza archetypu Matki, a także wypunktowanie symboliki jakiej można się doszukać w postaci Daenerys Targaryen, bohaterki skupiającej w sobie zarówno cechy Dziewicy, jak i Matki oraz Staruchy. Przyznaję, że w takich analizach za każdym razem zadziwia mnie ilość odwołań do mitów, jakie można przywołać na postawie tekstu Pieśni Lodu i Ognia, chociaż pytanie o to, czy George Martin czyni to świadomie, czy też nawiązania takie – oczywiste dla wprawnego oka badacza kultury – są naturalnym elementem każdej wielkiej narracji pozostaje na razie bez odpowiedzi.
Ostatnim tekstem w zbiorze „Kulturowe gry w Grze o tron” jest artykuł Darii Swędzioł „Pikareska a tendencje demitologizujące w Pieśni Lodu i Ognia”. Autorka skupia się na postaci Aryi Stark, wskazując zarówno na elementy powieści łotrzykowskiej w fabule, jak i na motyw drogi, który w osobie Aryi wyraźnie się kumuluje (wędrówka nie tylko na płaszczyźnie poziomej, w postaci przebytych setek mil, ale także swoista wędrówka na drabinie społecznej, od dziecka jednego z najpotężniejszych lordów w królestwie do anonimowego więźnia Gregora Clegane czy służącej Nan). Osobne miejsce poświęcono relacjom Sandora Clegane z siostrami Stark, a sam Ogar zostaje przywołany jako przykład upadku mitu rycerskiego.
Książka jest skromna objętościowo, liczy sobie niewiele ponad 150 stron, ale zawiera mnóstwo informacji cennych dla fanów „Pieśni Lodu i Ognia”. Jeśli myślicie o pracy licencjackiej bądź magisterskiej poświęconej „Grze o tron” jest to pozycja obowiązkowa. Wprawdzie większość zagadnień została w zasadzie tylko zasygnalizowana, podejrzewam iż z uwagi na odgórne limity miejsca, ale każdy wielbiciel prozy Martina znajdzie tu coś dla siebie. Szczerze liczę na to, że finał serialowej „Gry o tron” przyniesie kolejne prace poświęcone fenomenowi wykreowanego przez Martina świata, chociaż z drugiej strony zdaję sobie sprawę iż na dogłębne analizy zmuszeni będziemy czekać aż autor ukończy swoje dzieło.
Jeśli chodzi o błędy to pomijając literówki (Rob nie Robb, królewska przystań z małej litery) większych nie zauważyłam, chociaż w kilku przypadkach polemizowałabym z interpretacją materiału źródłowego.
Nie wątpię, że już na obecnym etapie zaawansowania prac nad Pieśnią Lodu i Ognia Martin dostarczył badaczom materiału, który wystarczy na długie lata, a jego zabiegi związane ze świadomym lub nie sięganiem po wątki historyczne, mityczne i literackie, ich przekształcanie, dekonstrukcja ale i zabawa z archetypami staną się fundamentem wielu prac. Tymczasem chwała autorom książki, że podjęli się ryzykownego zadania pracy nad niedokończonym dziełem literackim i mam nadzieję że na tych artykułach nie poprzestaną. Innymi słowy – poproszę o więcej.
Książkę można kupić na stronach Wydawnictwa Uniwersytetu Śląskiego w cenie 20 zł.
Z większością autorów będzie można się spotkać podczas rozpoczynających się 7 lipca br Dni Fantastyki we Wrocławiu. Michał Sapa omówi zasadność fanowskich prób rekonstrukcji dziejów Westeros i ekonomii tam panującej, Daria Swędzioł swoją prelekcję poświęci pozycji Pieśni Lodu i Ognia we współczesnej fantastyce oraz zabiegom jakim fantasy poddaje G. R. R. Martin. W przypadku Justyny Skrzypnik prelekcja zdaje się być wyraźną kontynuacją myśli z artykułu, bowiem wraz z Mateuszem Pniewskim zastanowi się nad szansami na odrestaurowanie pierwiastka męskiego w sfeminizowanym świecie GRRM. Szczegółowa rozpiska programu na stronach Dni Fantastyki (sala 205 / prelekcyjna VI).
(aw)
Recenzja cud-miód! Czas zakupić!