„Chcę, żeby czytelnicy czuli się tak, jak w ich rodzinie dopiero co ktoś umarł”

GRRM w Poznaniu

Podczas sierpniowej wizyty w Rosji George R.R. Martin udzielił wielu wywiadów i brał udział w spotkaniach z fanami. Zapraszamy do lektury przetłumaczonych przez Myę Stone fragmentów wywiadu dla Esquire. W bonusie kilka spostrzeżeń forumowiczów z Rosji (7kingdoms.ru) na temat pytań zadawanych na spotkaniu autorskim.

Wywiad dla Esquire
“Chcę, żeby czytelnicy czuli się tak, jak w ich rodzinie dopiero co ktoś umarł” [wybrane fragmenty]

Jaka jest twoja odpowiedź na zagadkę Varysa o naturę władzy?
Myślę, że Varys udzielił odpowiedzi. Władza jest tym, co o niej myślimy. Władza to cień na ścianie.

Do którego z wielkich rodów Westeros chciałbyś należeć?
Prawdopodobnie należałbym do rodu Starków, ponieważ przeżyłem z nimi bardzo wiele przez te wszystkie lata. Ale może byłbym Dornijczykiem? Oni lubią ostre potrawy, a ja mieszkam w Nowym Meksyku, gdzie są podobne gusta kulinarne. A jeszcze w Dorne są gorące kobiety – także myślę, że chciałbym zostać Dornijczykiem, żyłbym sobie w dolinie rzeki w Dorne. Ale w duszy jestem jednak Starkiem.

Skoro jesteś Starkiem, to powinieneś być miłosierny. Czy choć raz zdarzyło ci się ułaskawić postać, którą planowałeś zabić?
[Opowiada o pisaniu Krwawych Godów]  Przez te wszystkie lata wszedłem w skórę moich bohaterów i pisanie o ich zgonie było dla mnie bardzo bolesne. Dlatego należy oddać ich śmierć boleśnie i musi sprawiać ból czytanie o ich śmierci. Chcę, żeby czytelnik doznawał emocji. Nie chcę, żeby po prostu myślał: “O, ta postać umarła, a co jest na kolejnej stronie” albo “No dobrze, pójdę zjem kolację, zamówię sobie burgera”. Chcę, żeby czytelnicy czuli się tak, jak w ich rodzinie dopiero co ktoś umarł. To tryumf pisarza, jeśli on wykreował swoją postać na tyle realną, że czytelnik przeżywa jej śmierć na głębokim emocjonalnym poziomie.

Czy kiedykolwiek zagłębiałeś się w książki, żeby uciec od problemów w realnym świecie?
Czasami po prostu nie chcesz myśleć o tym, co się z tobą dzieje. Pamiętam 1998 rok, kiedy umarła moja mama. To było jeszcze w New Jersey i zajmowaliśmy się pogrzebami itd. Nocą otworzyłem książkę, którą wtedy czytałem – to była bardzo dobra książka Robin Hoob – i zaczytałem się w niej… Na trochę czasu zatraciłem się w postaciach, zdarzeniach i zapomniałem o biedzie i wszystkich tych emocjach, które przytłoczyły mnie i moją rodzinę.

W swoich książkach zawarłeś świetny fabularny motyw odkupienia grzechów – zwłaszcza widoczny u Jaimego Lannistera. Czy wierzysz w karmę?
Nie wierzę w karmę jako taką, chociaż niekiedy dopadają mnie wątpliwości, gdy widzę pewne rzeczy/zjawiska, które można wyjaśnić tylko karmą. Ale nie, tak naprawdę nie wierzę w nadprzyrodzone moce, ale wierzę w możliwość odkupienia win. Wierzę, że wszyscy ludzie… (chwila zastanowienia) posiadają wielkość i staram się pamiętać o tym, kiedy konstruuję swoje postacie. Wszyscy jesteśmy bohaterami i łotrami. W nas wszystkich są pierwiastki, które pozwalają dokonywać rzeczy dobrych, wielkich, jak i egoistycznych, złych, niewłaściwych. Czasami bardzo trudno dostrzec różnicę. Wszyscy postępujemy dobrze i źle – zdolność dokonania wyboru definiuje nas jako ludzi.
Wydaje mi się, że to jedna z moich fanaberii i bardzo przeżywam to, co się teraz dzieje. Żyjemy w dobie Internetu, gdzie wszyscy są niekiedy bardzo bezwzględni. Siedzi w nas gotowość osądzania ludzi według najgorszych miar, a nie według najlepszych zamiarów i czynów. Wydaje mi się, że Shakespeare dobrze ujął to w “Juliuszu Cezarze” : “Zło czynione przez ludzi ich przeżywa, dobro częstokroć ginie pogrzebane z ich kośćmi.” [“The evil that men do lives after them, the good is oft interred with their bones.” akt 3 scena 2] I niestety to prawda, ale uważam, że należy postępować odwrotnie. Powinniśmy zapamiętywać rzeczy dobre i szlachetne i wybaczać ludziom, kiedy oni potykają się, przebaczać momenty egoizmu, ponieważ wszyscy grzeszymy. Kiedy wybaczamy innym ludziom, wybaczamy sobie. Odkupienie powinno być możliwe.
[przypis redakcji 7kingdoms.ru: Podobną myśl Martin wkłada w usta Stannisa – “Dobry uczynek nie unieważnia złych, ani zły dobrych. Za każdy należy się oddzielna odpłata.” Starcie Królów]

W pierwszej książce cyklu “Gra o Tron” elementy fantastyczne są oddzielone od realizmu średniowiecznego – magia schowana jest za Murem na północy i za wąskim morzem na wschodzie. Specjalnie to zrobiłeś, żeby dotrzeć do audytorium, które woli powieści historyczne bardziej od fantastycznych?
Nie brałem pod uwagę marketingowego klucza. Świadomie dostosowałem elementy fantastyczne do swojego świata. Bez magii w fantasy nie można się obejść – to jeden z kluczowych elementów. Ale obchodzić się z nią trzeba bardzo, bardzo rozważnie. I kiedy zastanawiałem się nad jej aspektem, wziąłem pod uwagę, jak do magii podszedł Tolkien. We “Władcy Pierścieni” wszystko skonstruował prawidłowo. Jeśli przypatrzycie się uważnie to zauważycie, że w jego świecie jest dużo różnej magii, ale wygląda jakby było jej mało. Jest ograniczona – bohaterowie muszą toczyć bitwy, używać broni, podróżować przez kraje pieszo bądź konno, nie mogą latać ani używać teleportów. Gandalf to czarodziej ze słabo świecącym kijem, ale jest wspaniałym naukowcem mówiącym w wielu językach. Nie widzimy go puszczającego błyskawice z dłoni albo wypowiadającego zaklęcie, które niszczy całą armię.
Myślę, że w high fantasy, w którym czarodzieje mogą wszystko – takie historie nie wytrzymują próby wnikliwego rozważania. Jeśli magia istnieje tak po prostu i czarodzieje są na tyle potężni, to te wszystkie światy powinny wyglądać zupełnie inaczej. Po co tam są potrzebni królowie? Co mogą zrobić przeciwko czarodziejowi, który zdolny jest do zniszczenia całej armii poprzez wymówienie kilku słów i pomachanie rękami? Nie byłoby królów, czarodzieje rządziliby wszystkim. Dlatego nie chciałem wpaść w tą pułapkę tworząc epickie fantasy.
Powiedziałem sobie: dobrze, mam magię, ale będę postępował z nią bardzo ostrożnie i będzie ona o wiele bardziej niebezpieczna. Całą istotą magii jest jej nadprzyrodzony aspekt, który leży poza granicami fizycznego/rzeczywistego świata. To nie jest alternatywna gałąź nauki, której możesz nauczyć się w szkole podążając za instrukcjami. Kilka traszek, kilka kropli krwi dziewicy –  i to wszystko jakimś przypadkowym sposobem przekształci się w eliksir, który ma właściwości… Magia bardzo mocno zależy od czarodziei, zakazanych ksiąg, od aspektów, które nie działają, a później nagle przebudzają się i dają nam kopniaka w tyłek… Bardzo chciałem pokazać niebezpieczeństwo magii, do tego dążyłem. Ekstremalnym przykładem tego są Starożytni – Biali Wędrowcy, którzy są magicznymi istotami, nieco poza kontrolą.

Z pytań o różnice książka – serial:  Ostatnio przeprowadzałem wywiad z Iwanem Rheonem i on powiedział, że odgrywanie Ramsaya Boltona było łatwe. Ponieważ, cytuję “Ramsay to szczęśliwy człowiek”. Planowałeś go jako szczęśliwą postać?
(Śmiech) Ogólnie – nie. Nie opisywałem Ramsaya jako szczęśliwego człowieka. Wiecie, musicie rozróżnić moją wersję od tej, którą widzicie na ekranie. W książkach jest sporo o dziejach Ramsaya – dziecko urodzone z gwałtu, którym nikt się nie interesował. Ramsay w książkach motywowany jest ogromną niepewnością, że urodził się jako bękart. I nawet jeśli on odziedziczy tytuły i ziemie Roose’a Boltona, wszyscy dookoła będą podważać jego zdolności i prawa. Za dużo w nim złości i wrodzonego okrucieństwa.

I przy tym Ramsay nie ma POVa, w których moglibyśmy przeczytać jego przemyślenia. Nie żałujesz, że któraś z postaci nie miała własnego POVa?
Czasami – tak. Chociaż myślę, że mam wystarczająco dużo POVów (śmiech). Może nawet wiele więcej niż to konieczne na tym etapie i będę musiał zabić kilka postaci. Najbardziej żałuję tego, że nie przedstawiłem punktu widzenia Robba Starka jako głównej postaci. Jego śmierć i tak wywarła ogromne wrażenie, ale mogłaby jeszcze większe, jeśli widzielibyśmy przebieg historii jego oczyma. Zwłaszcza, gdybyśmy ujrzeli co wydarzyło się na Zachodzie, gdzie poprowadził swoją armię i został ranny w bitwie.  Ślub z Jeyne Westerling zapoczątkował pewien łańcuch zdarzeń, które doprowadziły do Krwawych Godów. Oczywiście mówię tu o książce, w serialu przebiegło to zupełnie inaczej. Historię widzimy oczami Catelyn Stark – Robb wraca z Zachodu i przedstawia matce swoją żonę. Nie wiemy, co się między nimi wydarzyło i spada to na nas jak grzmot z jasnego nieba. I to jest bardzo dobra scena, ale gdyby Robb miał własny POV, to ten tekst mógłby wyglądać o wiele lepiej.

[dalej Martin przyznaje, że nie odważy się odłożyć pisania “Pieśni Lodu i Ognia” nawet jeśli do głowy przyjdzie mu taki sam nagły pomysł jak podczas pisania “Avalonu”, gdy wpadł na pierwszy rozdział Brana z “Gry o Tron”]

Czyli nie czujesz się niezależnym pisarzem, człowiekiem?
Na mnie rzeczywiście jest kładziona ogromna presja, ale większa część tego “ciśnienia” wynika z wewnątrz. Chcę, żeby to była świetna historia, a musi ona zawierać świetny początek, środek i koniec. Póki co u mnie jest 2 z tych 3 elementów i teraz muszę przedstawić zakończenie w dwóch ostatnich książkach. (Zastanawia się) Tego chcą moi fani, tego chce wydawca, ale nikt nie pragnie tego bardziej niż ja sam.

Stworzyłeś bohaterki fantasy, które mają takie same prawa jak mężczyźni. Przez 20 ostatnich lat feminizm został wypromowany przez kulturę masową. Istnieje podejrzenie, że jesteś prorokiem. Proszę opowiedzieć, jaka będzie literatura fantasy za 20 kolejnych lat?
(Śmiech) Nie mam pojęcia. Najbardziej interesujące jest to, że pojawiają się nowi pisarze z własnymi ideami, podążający innymi kierunkami i tworzący nowe formy. [tu rozważania o ewolucji gatunków] Myślę, że gry video znajdują się w początkowej fazie rozwoju. Ich fabuła jest często prymitywna, podobnie jak w niektórych współczesnych filmach. Gry video potrzebują swojego Shakespeara, który wykreuje twór pochłaniający odbiorcę całkowicie i mający nasycenie fabularne jak powieść. Gdzie po prostu nie strzelasz lub szukasz przygód, ale dosłownie wpadasz w ekran i żyjesz w tym świecie.
To zawsze cechowało literaturę. I w mojej opinii to jej najważniejsza rola. W jednej z moich książek zawarłem takie zdanie: “Czytelnik może żyć życiem tysiąca ludzi, zanim umrze.(…) Człowiek, który nie czyta, ma tylko jedno życie.” [Taniec ze smokami, tom 1] Z książek otrzymujemy pośrednie doświadczenie. Przebywamy oceany, wspinamy się na góry i udajemy na inne planety, uprawiamy seks z setką różnych kobiet, szukamy przygód, umieramy i rodzimy się znów. Z “Wojny i Pokoju” dowiadujemy się jak to jest być Rosjaninem, z “Przeminęło z wiatrem” jak wyglądało życie na przedwojennym Południu, szukamy skarbów na “Wyspie skarbów”… Kiedy gry video osiągną ten poziom, będziemy w stanie wizualnie przeżywać te przygody. I wyobrażam sobie, jak to koreluje z wirtualnymi technologiami, wirtualną rzeczywistością – będziemy w stanie włożyć hełm i odczuwać tak samo, jak odczuwalibyśmy w realnym świecie.
Kiedy dostaniemy się do takiego świata, mam nadzieję, że będzie on znacznie bogatszy i skomplikowany niż starcia na miecze albo strzelanie z pistoletów. To, co obecnie oferują gry, jest bardzo ograniczone. Jak tylko gry będą w stanie oferować nam namiastkę życia z wszystkimi radościami, triumfami, dobrymi i złymi aspektami – wtedy staną się gigantyczną, nową formą sztuki. Ale myślę, że nie będzie to miało miejsca za mojego życia. Może nie za waszego, ale wydarzy się. Czy będzie ta ewolucja gier video miała dobry wpływ na ludzi, nie wiem. Zobaczymy.

Jeśli miałbyś opisać “Pieśń Lodu i Ognia” jednym słowem, to którego byś użył? Rodzina, władza, smoki, coś innego?
Myślę, że władza. Moje książki to rozprawa o władzy – o tym, jak ją otrzymujemy i jak jej używamy.

[cały wywiad można znaleźć tu: https://esquire.ru/george-martin]

Bonus: spostrzeżenia forumowiczów z Rosji związane z pytaniami zadawanymi GRRM na spotkaniu autorskim

1. widać było rozdrażnienie GRRM przy pytaniu o Hodora (Hold the Door)
2. spoilery serialowe nie wpływają na proces pisania “Wichrów”
3. jeśli organizatorzy Fantastic Assembly zaproszą Neila Gaimana, to i GRRM jest gotów ponownie przyjechać do Rosji
4. przez najbliższe 2 lata GRRM nie będzie jeździł na konwenty, ale planuje przerwę pomiędzy “Wichrami” a “Snem” i wówczas obiecał odwiedzić Rosję
5. na pytanie, czy Domeric był starszy od Ramsaya, Martin odpowiedział, że nie pamięta, musi sprawdzić w notatkach
6. aż do premiery “Wichrów” nie będzie odczytów kolejnych rozdziałów
7. GRRM nie potwierdził ani nie zaprzeczył, gdy jeden z fanów zapytał o czterech potencjalnych potomków Duncana Wysokiego
8. była krótka polemika na temat określania płci smoka -> w opowiadaniach o Daemonie i Rhaenyrze smoki bohaterów mają wg forumowiczów męskie/żeńskie imiona. GRRM nie chciał precyzować i odpowiadać na sugestię, czy samice składają jaja.
9. padło pytanie: dlaczego przedstawiciele rodu Mormont odgrywają kluczową rolę? ale Martin nie sformułował konkretnej odpowiedzi (powiedział coś w rodzaju: różni bohaterowie trafiają w różne miejsca)
10. zobaczymy Rickona Starka i poznamy tajemnicę Innych
11. w Rosji Martinowi posmakował kawior
12. Ramsay był instrumentem do rozwoju linii fabularnej Theona, ale jeszcze spotkamy się z Boltonem.

 

oprac. Mya Stone

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>