George R. R. Martin: Fantasy potrzebuje magii

game-of-thrones

Zapraszamy do zapoznania się z fragmentami wywiadu, jaki z Georgem Martinem przeprowadził dla “Meduzy” Anton Dolin. Wybrane wypowiedzi przetłumaczyła i opracowała Mya Stone.

Czy jesteś zazdrosny o sukces i popularność bohaterów serialowych, czy traktujesz „swoje dzieci” na równi?
Książki to 100% mój twór, serial częściowo też: to mój świat, moi bohaterowie. Napisałem 4 odcinki do 4 pierwszych sezonów, ale jest cała masa ludzi pracujących przy show, którzy odpowiadają za jego wielkość. David Benioff i Dan Weiss wykonali świetną robotę. (…)

Jak niezależni są twórcy serialu od Ciebie? Czy mogliby uratować życie postaci, którą zdecydowałeś się zabić? Czy mogą zabić kogoś, kto nadal żyje w książkach?
Są niezależni. Mogą robić, na co mają ochotę. Nie mam żadnej mocy… żadnych umów prawnych do powstrzymania ich. Regularnie konsultujemy się. Lata temu mieliśmy serię bardzo długich spotkań, kiedy opowiedziałem im o big twistach i kilku ważnych wydarzeniach, które pojawią się w kolejnych książkach. D&D poruszają pewne kwestie i wydarzenia, niektóre ujawniają w serialu, ale zmierzają do nich zupełnie innymi drogami.
Jest wiele postaci, które nie żyją w serialu, ale nadal żyją w książkach. Niektóre z nich są bohaterami odległego planu, ale są wśród nich bohaterowie znaczący dla fabuły jak: Rickon Stark, Barristan Selmy, Myrcella Baratheon.
W książkach jest też masa postaci, które nigdy nie pojawiły się w serialu: Pani Kamienne Serce, Arianne Martell dziedziczka Dorne, która jest POVem i Victarion Greyjoy, brat Aerona i Eurona. Wszyscy ci bohaterowie są bardzo ważni w książkach, a nie istnieją w serialu.

W twojej pracy zasadniczo ująłeś koncepcję polifonicznej fikcji Michaiła Bachtina, która zakłada równość wszystkich bohaterów, a czytelnik może kibicować któremukolwiek z nich. To było niemożliwe do pokazania w serialu telewizyjnym.
Nie powiedziałbym, że wszystkie postaci są równe, ale wszystkie posiadają (mam taką nadzieję) ludzkie cechy, szczególnie point-of-view. W pierwszej książce mam 7 głównych bohaterów, z każdą kolejną książkach o kilka więcej. Teraz jestem przy 12-13, a to są te osoby, w których skórę wchodzę i przez które postrzegasz świat. Słyszysz ich myśli. Czujesz ich emocje. Staram się się malować ich punkt widzenia, niektóre są szlachetne i sprawiedliwe, a niektóre samolubne, jedne bardziej inteligentne, drugie mniej, a nawet głupie. Jednak wszyscy są ludźmi i chcę przedstawić ich ludzką naturę.
Zawsze interesowało mnie pisanie tego, co określa się “szarymi postaciami”, ale nie malowanymi w odcieniach bieli i czerni. Wiele powieści fantasy opisuje starcie pomiędzy dobrem a złem jako główny motyw, rdzeń historii. Ja także uważam, że to ważny rdzeń książki, ale kiedy się nad tym zastanawiam, walka pomiędzy dobrem a złem nie jest walką na polu bitwy, gdzie jedna strona ma na sobie białe, a druga czarne stroje, a faceci w czarnych kolorach są naprawdę brzydcy, jedzą ludzkie mięso, mają rogi i inne dodatki.

Tak jak u Tolkiena!
Tolkien zrobił to we wspaniały sposób, ale stał się on kliszą w rękach jego naśladowców. Nigdy nie byłem zainteresowany pisaniem o Czarnych Panach lub ich odpowiednikach. Myślę, że walka pomiędzy dobrem a złem toczy się na całym świecie każdego dnia indywidualnie w ludzkim sercu, ponieważ wszyscy walczymy z wyborami, które definiują nas i nasze życie. Musimy dokonywać wyborów, często niełatwych – nie z zestawienia “dobrych” i “złych”. I ja chciałem ująć to przy kreacji moich postaci i pokazać trudności, z którymi się zmagają.

Serialowi “Gra o Tron” od początku towarzyszą sceny seksu i przemocy. Niektóre z nich stopniowo zniknęły z show, ale nie z Twoich książek. Co myślisz o decyzji producentów?
Zgadzam się z tym. Serial to serial. Dan i David pracują nad nim i muszą mierzyć się z parametrami, które mnie nie dotyczą. Pytania o to, co odbiorcy zaakceptują, a co nie, kwestia czasu antenowego itp. Na przykład w 1. sezonie nasz budżet był znacznie mniejszy i naprawdę nie mogliśmy zrobić bitew. Dlatego Bitwa nad Zielonymi Widłami wyglądała w serialu tak, że Tyrion oberwał w głowę i był nieprzytomny podczas walki (która w książkach jest wielkim starciem). Po prostu nie mieliśmy budżetu na castingi i efekty.
Książki to moja wizja, a ja prezentuję w nich co chcę, włączając seks i przemoc. To esencja wojny, tak jak wiele fantasy, włączając Tolkiena. Wojna Pierścienia! Jeśli opisujesz historię wojny, musisz szczerze pokazywać jej prawdziwą naturę. Wojna jest ogromną częścią literackich historii. Prawie nie mamy niczego poprzedzającego “Iliadę”, a czym jest “Iliada” jeśli nie opisem wojny trojańskiej? Wasz Tołstoj napisał “Wojnę i Pokój”. Wojna jest wielką manią ludzkości, była z nami od zarania dziejów, ale zawsze rozpaczam, że będzie z nami do końca. To potężny temat, który można zawrzeć w fantasy czy w fikcji literackiej.

Często czytamy, że “Gra o Tron” to zbiór politycznych metafor o naszym świecie. Czy słusznie szukamy twoich poglądów politycznych w tej historii?
Z pewnością “Pieśń Lodu i Ognia” to rozważanie o władzy – jej użycie i nadużywanie. Rzeczy, które ludzie robią, by ją zdobyć. Co robią, gdy już ją zdobędą. To medytacja nad sprawowaniem rządów i oczywiście historia o wojnie.
Nie jest to jednak alegoria polityki XX wieku i roku 2017. Ludzie błędnie postępują, myśląc w ten sposób, podobnie jak zakładano, że Tolkien stworzył “Władcę Pierścieni” jako alegorię II Wojny Światowej. Nie chodziło o II WŚ. Chodziło o Wojnę o Pierścień i to jest walka o Pierścień. W moich książkach jest sporo refleksji o polityce dot. Wojny Dwóch Róż, Krucjat i Wojny Stuletniej – a nie o obecnych wydarzeniach z 2017r.

Powszechnie uważa się, że główni bohaterowie powstają na bazie refleksji autora. Czy to twierdzenie dotyczy “Gry o Tron”?
Muszę zarysować różnicę pomiędzy POV-ami a pozostałymi bohaterami. Point-of-view to te postaci, których punkt widzenia przedstawiam poprzez wchodzenie w ich skórę, życie w ich głowach i postrzeganie świata. Aby taka postać została ożywiona, musisz użyczyć jej części siebie – nawet jeśli bardzo się od siebie różnicie. Oczywiście, nigdy nie byłem wygnaną księżniczką, karłem, 8-letnią dziewczynką. Ale myślę, że w naszej ludzkiej naturze mamy znacznie więcej wspólnego niż cech oddzielających nas od siebie. Biorąc pod uwagę przynależność państwową, religię lub płeć, lub cokolwiek, staram się uczynić wszystkie te postacie w pełni ludzkimi.

Którego bohatera najbardziej przypomina ciebie? Którym z nich chciałbyś być? A którym bałbyś się stać?
Tyrion to postać, którą najłatwiej mi się pisało. Może to postać, którą mógłbym być, w pewnym sensie, pomimo wszystkich jego wad. Oczywiście nie jestem Tyrionem. Tyrion ma ogromne poczucie humoru i rzuca żartami, których wymyślenie zajmuje mi kilka tygodni. Muszę je pisać po 4 razy, zanim osiągnę zamierzony efekt. Na co dzień myślę sobie: “Ach powinienem był to powiedzieć”, co przychodzi mi do głowy po upływie 3 tygodni.
Postać, którą prawdopodobnie polubiłbym w realnym świecie to Samwell. Stary, dobry Sam. Kim chciałbym zostać? Cóż, kto nie zechciałby zostać Jonem Snow – zamyślonym, byronowskim, romantycznym bohaterem, w którym kochają się wszystkie dziewczyny. Bałbym się zostać Theonem Greyjoyem. Theon chciałby być Jonem Snow, ale nie może nim zostać. Ciągle podejmuje złe decyzje. Poddaje się samolubnym, najgorszym impulsom. W chwilach przemyśleń Theon walczy sam ze sobą, chcąc zostać bohaterem. Obaj [Jon i Theon] znajdowali się w podobnej sytuacji: byli wychowywani w Winterfell przez Eddarda Starka, ale nie należeli do rodziny. Theon był wychowankiem [i zakładnikiem], a Jon Snow bękartem. Obaj są odrobinę odseparowani, ale Jon radzi sobie z tym dobrze, a Theon nie potrafi tego zrobić. Zatruwa go własna zazdrość i poczucie nieprzynależności [do stada].

Wiele z naszych ukochanych postaci to outsiderzy: dzieci i kobiety, geje, karły, cudzoziemcy i intelektualiści. Czy czujesz się, bądź czułeś we wczesnych etapach kariery, jako outsider w świecie literatury? Pisarze science fiction i fantasy są częstokroć bardzo popularni, ale czasami nadal nie są zaliczani do “prawdziwych pisarzy”.
To się zmienia. Nie mogę mówić za Rosję – nie wiem, co się dzieje w Rosji, ale w świecie anglojęzycznym ulega to powolnej zmianie. Z pewnością byłem bardziej świadomy tego, kiedy zaczynałem karierę w latach 70. sprzedając pierwsze książki, a nawet wcześniej w latach 60., kiedy czytałem i pisałem amatorskie powieści. SF i fantasy nie były uważane za prawdziwą literaturę i część kanonu. Moi nauczyciele mówili do mnie: “Dlaczego czytasz takie bzdury? Masz dobre oceny, nieźle piszesz, powinieneś czytać wielkich mistrzów i nie pisać sf/fantasy.” To uległo zmianie. W USA w szkołach wyższych w całym kraju odbywają się kursy pisania science fiction i fantasy. (…)
Prawdziwym testem dla jakiejkolwiek książki jest to, czy przetrwa upływ czasu, czy będzie czytana po śmierci autora. Czy będzie czytana 20, 100 lat później? Myślę, że fantasy i sf dobrze sobie radzą w tym względzie. Ludzie wciąż czytają H.G. Wellsa i Juliusza Verne, Tolkiena. (…)

Czy kiedykolwiek zapożyczałeś coś z literatury rosyjskiej?
Tylko jedną rzecz, która przychodzi mi na myśl, to sprawa ze zwłokami Tywina Lannistera, która została wzięta z “Braci Karamazow”. Ale nie przeczytałem dużo rosyjskiej literatury. W collegu czytałem “Zbrodnię i karę”, “Braci Karamazow”, “Wojnę i Pokój”, później “Doktora Żywago”. Próbowałem czytać rosyjskie sf, ale jedyną dostępną pozycją byli bracia Strugaccy.

Świat “Gry o Tron” jest bardzo realistyczny, dlaczego więc postanowiłeś wprowadzić do niego magię? Czy potrzebowałeś chodzących trupów i smoków? Co cię skłoniło jako pisarza do wprowadzenia tych elementów?
Na wczesnym etapie nie myślałem o smokach. Chciałem, by symbolem Targaryenów były smoki, ale zastanawiałem się nad mocami psionicznymi typu pirokineza – potrafiliby wyczarowywać płomienie mocą umysłu. Moja przyjaciółka i pisarka fantasy Phyllis Eisenstein przekonała mnie do wprowadzenia smoków, dlatego zadedykowałem jej 3. tom. Myślę, że to była właściwa decyzja.
Fantasy potrzebuje magii, ale staram się bardzo kontrolować magię. Można zawrzeć dużo magii w uniwersum, ale przytłoczy ona wszystko inne i stracimy poczucie realizmu. Staram się zachować elementy tajemnicze, mroczne i niebezpieczne, całkowicie niezrozumiałe. Nie chcę iść drogą powieściowych magicznych szkół, w których wypowiesz 6 słów i coś niezawodnie się zdarzy. Magia nie działa w ten sposób. Magia to gra z siłami, których nie rozumiesz. A być może z istotami o bóstwami, których nie rozumiesz. To stwarza poczucie zagrożenia.

Więc żadnego Hogwartu?
Nie [śmiech].

Jeszcze jedna rzecz – znany jest żart, że za każdym razem, gdy ktoś pyta GRRM, kiedy skończy kolejną książkę z cyklu PLiO, on zabija kolejnego Starka. Czy to prawda?
Jeśli to byłaby prawda, nie ostałby się żaden Stark, bo ciągle jestem o to pytany. Nadal mamy pewną liczbę Starków żywych.

źródło: https://meduza.io/en/feature/2017/08/22/fantasy-needs-magic
autor: Mya Stone

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>